Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2013
Dystans całkowity: | 374.70 km (w terenie 81.30 km; 21.70%) |
Czas w ruchu: | 23:45 |
Średnia prędkość: | 15.78 km/h |
Maksymalna prędkość: | 50.50 km/h |
Suma podjazdów: | 1774 m |
Suma kalorii: | 11636 kcal |
Liczba aktywności: | 14 |
Średnio na aktywność: | 26.76 km i 1h 41m |
Więcej statystyk |
Chełm
Sobota, 29 czerwca 2013 | dodano:29.06.2013Kategoria cargo cycling
Km: | 14.86 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:45 | km/h: | 19.81 |
Pr. maks.: | 50.50 | Temperatura: | 23.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 677kcal | Podjazdy: | 165m | Rower: |
Do apteki na Chełmie, dane wg endomondo (zapomniałem licznika).
wokół Łeby
Sobota, 22 czerwca 2013 | dodano:23.06.2013
Km: | 102.60 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:37 | km/h: | 15.51 |
Pr. maks.: | 34.75 | Temperatura: | 28.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 666m | Rower: |
Na ostatni dzień zostawiłem sobie zaplanowaną jeszcze przed wyjazdem wycieczkę do latarni w Czołpinie i na górę Rowokół (115 m n.p.m.), najwyższy szczyt w okolicy. Nie chciałem się męczyć pchając rower po piaskach, więc wybrałem trasę po znakowanych szlakach, częściowo po międzynarodowym szlaku rowerowym R10. Liczyłem na w miarę bezbolesny przejazd, ale się sromotnie przeliczyłem. Ale po kolei.
Wyjazd z Łeby bardzo przyjemny, droga wiedzie wzdłuż szuwarów jeziora Łebsko, w oddali widać wydmy. Gdyby tylko droga nie była taka dziurawa, a miejscami zamieniająca się w piaskownicę. Docieram do pierwszej wsi: Żarnowska, we wsi wybudowane niedawno za unijne pieniądze chodniki i równiutka asfaltowa ulica, a po bokach stare chaty przeplatające się z turystycznymi pokojami, Żarnowska to chyba dobre miejsce na agroturystykę lub łowienie rybek.
Na wyjeździe ze wsi trochę błądzę, ale szybko odnajduję właściwą drogę, znowu dziurawą niczym Meteorytowa i suchą jak pieprz. Szybko docieram do granicy lasu i wjeżdżam na teren Słowińskiego Parku Narodowego. W lesie jeszcze więcej piachu, mijam się z kilkoma sakwiarzami, większość to Niemcy w podeszłym wieku, chyba liczyli na lepszą jakość infrastruktury drogowej na urlopie w Polsce :-) W miejscach gdzie kopny piach uniemożliwia jazdę natychmiast dopadają mnie chmary muszek, komarów i innego latającego cholerstwa.
W końcu wyjeżdżam z lasu, dotarłem do wsi Gać. Za wsią mostek na rzece Łeba i długa prosta, równa szutrowa droga do skrzyżowania na którym skręcam w lewo aby wkrótce osiągnąć Izbicę. Z Izbicy droga prowadzi po (znowu) piaskowym podjeźdze, szybko jednak zmienia się w wyłożony betonowymi płytami trakt do Lisiej Góry. W samej Lisiej Górze naliczyłem chyba dwa domy i jakiś mega wypasiony, wielki (po obu stronach drogi), wygrodzony i wspaniale utrzymany prywatny teren. Za domami skrzyżowanie z traktem z południa (na mapie widzę że prowadzi do Zgierza, będę tam przejeżdżać w drodze powrotnej). Za skrzyżowaniem trakt tnie na wprost, po obu stronach pastwiska a na nich stada krówek. Fajnie tam mają. Ale im dalej tym bardziej bujna roślinność po obu stronach, w końcu szlak kończy się i znowu widzę tablice informujące o wjeździe do Parku.
Droga szybko dosłownie znika i zastępuje ją taka ścieżka po moczarach (dobrze że jest sucho):
To jest szlak żółty by adas172002
Zdjęcie z drugiej strony by adas172002
Ten szlak z pewnością nie jest przejezdny dla rowerów z sakwami, ja na szczęście mam górala i daję radę. Docieram do końca lasu, gdzie czeka mnie przejście po kolejnym podeście, w stanie podobnym do poprzedniego. Za nim szlak skręca i zaczyna się mała rzeźnia – chyba jeszcze nigdzie tak mnie owady nie pokąsały jak w tym miejscu. Klnę w żywy kamień, odganiam się i napieram do przodu. Tylko że z tym odganianiem to tak naprawdę ciężko, bo trzeba mocno trzymać kierę i uważać, żeby nie zjechać do pobliskiego rowu melioracyjnego (czy co to tam jest). W końcu wyjeżdżam do cywilizacji, jest mały parking a na nim nawet samotne auto. Tylko że nie sposób się zatrzymać, bo muchy atakują dalej. Ruszam więc dalej, droga która początkowo była wyłożona betonowymi płytami znowu zmienia się w jakiś rozjeżdżony szlak, dosłownie co 5 metrów przecięty dołkiem z wyschniętym (albo i nie) błockiem. Z naprzeciwka jedzie para niemieckich emerytów na trekingach, szczerze im współczuję jeśli wybiorą szlak z którego właśnie przyjechałem. Z powodu much nie zatrzymuję się na zdjęcia, chcę jak najszybciej wyjechać i zostawić je z tyłu. Udaje mi się to w Klukach, mogę się w końcu zatrzymać na odpoczynek. Wybieram sklepik, kupuję loda i cieszę się z chwili wytchnienia.
W Klukach znajduje się Muzeum Wsi Słowińskiej, ja jednak nie zatrzymuję się na zwiedzanie, oglądam tylko z siodełka stare chaty i budynki. Więcej można zobaczyć wirtualnie. Asfalt z Kluk prowadzi przez las (po prawej mijam stary cmentarz) do wsi Łokciowe, gdzie wybieram skrót wzdłuż kanału odwaniającego w stronę Czołpina. Odnajduję drogę do latarnii i wspinam się na górę – latarnia jest wybudowana na szczycie 50 metrowej wydmy. Ze szczytu widok niczym w górach – słupy elektryczne przypominają trochę kolej linową.
Na horyzoncie widać Rowokół by adas172002
Latarnia morska w Czołpinie by adas172002
Droga z Czołpina do Smołdzina to lokalny asfalt, ja jednak zaczynam już odczuwać trudy wycieczki, dlatego w Smołdzienie robię sobie drugi postój na drugiego loda i fantę. Posilony atakuję górę Rowokół, góra wygrywa – podjazd (od strony stacji benzynowej) jest zbyt piaszczysty aby go pokonać na kołach, a końcówka wejścia to drewniane schody (na szczęście z rampami dla pojazdów kołowych). Na szczycie jest wieża widokowa, ja jednak rezygnuję z zwiedzania – nie chcę zostawić roweru bez dozoru, a powietrze dziś nie jest przejrzyste.
Wieża widokowa na górze Rowokół by adas172002
Z góry wybieram zjazd z drugiej strony, ale omijam skręt w stronę Smołdzina i gubię się. Mały postój na obranie kierunku i napieram dalej, wybieram leśne ścieżki w stronę południową i ostatecznie wyjeżdżam z lasu w okolicach Gardny Wielkiej. Byłem tu w 2011, wiem gdzie zatrzymać się na trzeci popas (lodzik i dla odmiany sprite ;-) Trzeba zaplanować jakiś szybki powrót do Łeby, bo wycieczka którą planowałem na 3-4 godziny strasznie się wydłużyła. Decyduję się jak najwięcej pokonać asfaltami i trzymać się z daleka od szlaków wokół jeziora Łebsko.
Jako pierwszy punkt mojej drogi powrotnej wskazałem wieś Żelazo, do której docieram zgodnie z założeniami - asfaltem, po drodze jeszcze raz mijając Smołdzino. Kolejny punkt to dotarcie do DK213, ale z Żelaza musiałbym za dużo nadłożyć drogi, wybieram więc skrót przez las w kierunku wsi Równo. No i oczywiście znowu trafiam na piaskownicę, co ciekawe ten odcinek jest oznaczony jako szlak rowerowy. Jeez… W Równie wspinam się na jeden z niewielu dziś podjazdów (po bruku) i na zjeździe nawet wpadam kołem w błoto (pierwsze, nie licząc mokradeł w Klukach). Odcinek z Równa do Równienka jest bardzo malowniczy, ja jednak jestem już zbyt zmęczony i nie chce mi się focić. Dodatkowo skończyła mi się butelka z spritem i rozglądam się za sklepem, a tu mijam kolejne wsie i nic. W końcu w Cieminie znajduję otwarty sklepik, robię większe zakupy „płynne” i wciągam kolejnego loda.
W Rzuskim Lesie mijam jakiś dom ustrojony na wesele, w kolejnych wsiach na drodze ludzie czekają na przejazd młodych z tradycyjnymi „bramami”. Ja mogę jechać za darmochę :-) W końcu docieram do DK213 i z większą prędkością jadę w stronę Wicka, aby skręcić w stronę Łeby. Przed Wickiem czeka mnie jeszcze podjazd, wydaje mi się że już ostatni. Ale nie, jeszcze jedne będzie za Charbrowem, w którym odbywa się jakiś lokalny festyn. Po drodze robię sobie kilka postojów, zmęczenie nie pozwala na jazdę non-stop większych odcinków. W końcu docieram do ronda na wjeździe do Łeby, na liczniku jest 100 i pół km.
Wyjazd z Łeby bardzo przyjemny, droga wiedzie wzdłuż szuwarów jeziora Łebsko, w oddali widać wydmy. Gdyby tylko droga nie była taka dziurawa, a miejscami zamieniająca się w piaskownicę. Docieram do pierwszej wsi: Żarnowska, we wsi wybudowane niedawno za unijne pieniądze chodniki i równiutka asfaltowa ulica, a po bokach stare chaty przeplatające się z turystycznymi pokojami, Żarnowska to chyba dobre miejsce na agroturystykę lub łowienie rybek.
Na wyjeździe ze wsi trochę błądzę, ale szybko odnajduję właściwą drogę, znowu dziurawą niczym Meteorytowa i suchą jak pieprz. Szybko docieram do granicy lasu i wjeżdżam na teren Słowińskiego Parku Narodowego. W lesie jeszcze więcej piachu, mijam się z kilkoma sakwiarzami, większość to Niemcy w podeszłym wieku, chyba liczyli na lepszą jakość infrastruktury drogowej na urlopie w Polsce :-) W miejscach gdzie kopny piach uniemożliwia jazdę natychmiast dopadają mnie chmary muszek, komarów i innego latającego cholerstwa.
W końcu wyjeżdżam z lasu, dotarłem do wsi Gać. Za wsią mostek na rzece Łeba i długa prosta, równa szutrowa droga do skrzyżowania na którym skręcam w lewo aby wkrótce osiągnąć Izbicę. Z Izbicy droga prowadzi po (znowu) piaskowym podjeźdze, szybko jednak zmienia się w wyłożony betonowymi płytami trakt do Lisiej Góry. W samej Lisiej Górze naliczyłem chyba dwa domy i jakiś mega wypasiony, wielki (po obu stronach drogi), wygrodzony i wspaniale utrzymany prywatny teren. Za domami skrzyżowanie z traktem z południa (na mapie widzę że prowadzi do Zgierza, będę tam przejeżdżać w drodze powrotnej). Za skrzyżowaniem trakt tnie na wprost, po obu stronach pastwiska a na nich stada krówek. Fajnie tam mają. Ale im dalej tym bardziej bujna roślinność po obu stronach, w końcu szlak kończy się i znowu widzę tablice informujące o wjeździe do Parku.
Droga szybko dosłownie znika i zastępuje ją taka ścieżka po moczarach (dobrze że jest sucho):
To jest szlak żółty by adas172002
Zdjęcie z drugiej strony by adas172002
Ten szlak z pewnością nie jest przejezdny dla rowerów z sakwami, ja na szczęście mam górala i daję radę. Docieram do końca lasu, gdzie czeka mnie przejście po kolejnym podeście, w stanie podobnym do poprzedniego. Za nim szlak skręca i zaczyna się mała rzeźnia – chyba jeszcze nigdzie tak mnie owady nie pokąsały jak w tym miejscu. Klnę w żywy kamień, odganiam się i napieram do przodu. Tylko że z tym odganianiem to tak naprawdę ciężko, bo trzeba mocno trzymać kierę i uważać, żeby nie zjechać do pobliskiego rowu melioracyjnego (czy co to tam jest). W końcu wyjeżdżam do cywilizacji, jest mały parking a na nim nawet samotne auto. Tylko że nie sposób się zatrzymać, bo muchy atakują dalej. Ruszam więc dalej, droga która początkowo była wyłożona betonowymi płytami znowu zmienia się w jakiś rozjeżdżony szlak, dosłownie co 5 metrów przecięty dołkiem z wyschniętym (albo i nie) błockiem. Z naprzeciwka jedzie para niemieckich emerytów na trekingach, szczerze im współczuję jeśli wybiorą szlak z którego właśnie przyjechałem. Z powodu much nie zatrzymuję się na zdjęcia, chcę jak najszybciej wyjechać i zostawić je z tyłu. Udaje mi się to w Klukach, mogę się w końcu zatrzymać na odpoczynek. Wybieram sklepik, kupuję loda i cieszę się z chwili wytchnienia.
W Klukach znajduje się Muzeum Wsi Słowińskiej, ja jednak nie zatrzymuję się na zwiedzanie, oglądam tylko z siodełka stare chaty i budynki. Więcej można zobaczyć wirtualnie. Asfalt z Kluk prowadzi przez las (po prawej mijam stary cmentarz) do wsi Łokciowe, gdzie wybieram skrót wzdłuż kanału odwaniającego w stronę Czołpina. Odnajduję drogę do latarnii i wspinam się na górę – latarnia jest wybudowana na szczycie 50 metrowej wydmy. Ze szczytu widok niczym w górach – słupy elektryczne przypominają trochę kolej linową.
Na horyzoncie widać Rowokół by adas172002
Latarnia morska w Czołpinie by adas172002
Droga z Czołpina do Smołdzina to lokalny asfalt, ja jednak zaczynam już odczuwać trudy wycieczki, dlatego w Smołdzienie robię sobie drugi postój na drugiego loda i fantę. Posilony atakuję górę Rowokół, góra wygrywa – podjazd (od strony stacji benzynowej) jest zbyt piaszczysty aby go pokonać na kołach, a końcówka wejścia to drewniane schody (na szczęście z rampami dla pojazdów kołowych). Na szczycie jest wieża widokowa, ja jednak rezygnuję z zwiedzania – nie chcę zostawić roweru bez dozoru, a powietrze dziś nie jest przejrzyste.
Wieża widokowa na górze Rowokół by adas172002
Z góry wybieram zjazd z drugiej strony, ale omijam skręt w stronę Smołdzina i gubię się. Mały postój na obranie kierunku i napieram dalej, wybieram leśne ścieżki w stronę południową i ostatecznie wyjeżdżam z lasu w okolicach Gardny Wielkiej. Byłem tu w 2011, wiem gdzie zatrzymać się na trzeci popas (lodzik i dla odmiany sprite ;-) Trzeba zaplanować jakiś szybki powrót do Łeby, bo wycieczka którą planowałem na 3-4 godziny strasznie się wydłużyła. Decyduję się jak najwięcej pokonać asfaltami i trzymać się z daleka od szlaków wokół jeziora Łebsko.
Jako pierwszy punkt mojej drogi powrotnej wskazałem wieś Żelazo, do której docieram zgodnie z założeniami - asfaltem, po drodze jeszcze raz mijając Smołdzino. Kolejny punkt to dotarcie do DK213, ale z Żelaza musiałbym za dużo nadłożyć drogi, wybieram więc skrót przez las w kierunku wsi Równo. No i oczywiście znowu trafiam na piaskownicę, co ciekawe ten odcinek jest oznaczony jako szlak rowerowy. Jeez… W Równie wspinam się na jeden z niewielu dziś podjazdów (po bruku) i na zjeździe nawet wpadam kołem w błoto (pierwsze, nie licząc mokradeł w Klukach). Odcinek z Równa do Równienka jest bardzo malowniczy, ja jednak jestem już zbyt zmęczony i nie chce mi się focić. Dodatkowo skończyła mi się butelka z spritem i rozglądam się za sklepem, a tu mijam kolejne wsie i nic. W końcu w Cieminie znajduję otwarty sklepik, robię większe zakupy „płynne” i wciągam kolejnego loda.
W Rzuskim Lesie mijam jakiś dom ustrojony na wesele, w kolejnych wsiach na drodze ludzie czekają na przejazd młodych z tradycyjnymi „bramami”. Ja mogę jechać za darmochę :-) W końcu docieram do DK213 i z większą prędkością jadę w stronę Wicka, aby skręcić w stronę Łeby. Przed Wickiem czeka mnie jeszcze podjazd, wydaje mi się że już ostatni. Ale nie, jeszcze jedne będzie za Charbrowem, w którym odbywa się jakiś lokalny festyn. Po drodze robię sobie kilka postojów, zmęczenie nie pozwala na jazdę non-stop większych odcinków. W końcu docieram do ronda na wjeździe do Łeby, na liczniku jest 100 i pół km.
wycieczka po Łebie
Czwartek, 20 czerwca 2013 | dodano:23.06.2013
Km: | 10.49 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 01:20 | km/h: | 7.87 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Ponieważ poprzednia rodzinna wycieczka rowerami nie bardzo się udała, pojechaliśmy na kolejną. Tym razem w drugą stronę, nabrzeżem portowym w stronę centrum, które jednak omineliśmy. Dalej ddr-em w stronę morza i leśną ścieżką na wschód, a ponieważ w pewnym miejscu ośrodki wypoczynkowe rozrosły się na las, wróciliśmy na ulicę Nadmorską którą dojechaliśmy do końca, do parku linowego. Tam nastąpił postój, wiadomo – rowery przegrywają z taką atrakcją :-) Niestety, ceny na przejście nawet najprostszych torów przekraczały nasz zasób pieniędzy (znowu!). Na szczęście na pocieszenie można było sobie poskakać na trampolinie i zanurzyć w chińskim basenie.
Po południu i tak tam wrócimy, starszy syn nie odpuści takiej atracji.
Po południu i tak tam wrócimy, starszy syn nie odpuści takiej atracji.
Na wydmy
Czwartek, 20 czerwca 2013 | dodano:20.06.2013
Km: | 15.57 | Km teren: | 4.00 | Czas: | 01:13 | km/h: | 12.80 |
Pr. maks.: | 22.29 | Temperatura: | 20.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Wieczorne wycieczka z synem na ruchome wydmy. W ciagu dnia upał był zbyt duży. Po drodze nastraszyliśmy lisa. Z powrotem prawie zdążyliśmy na zachód Słońca – jeszcze było widać mały skrawek zanurzający się w Bałtyku.
Wydma Łącka by adas172002
Wydma Łącka by adas172002
Do parku linowego
Czwartek, 20 czerwca 2013 | dodano:20.06.2013
Km: | 13.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:08 | km/h: | 11.47 |
Pr. maks.: | 34.75 | Temperatura: | 29.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Jak obiecałem, po uzupełnieniu kasy musieliśmy wrócić do parku linowego. Kajtek był mega zadowolony, ale przejście toru kosztowało go sporo wysiłku, zarówno fizycznego jak i psychicznego. Ale dobrze że pokonał swoje słabości.
W parku linowym by adas172002
W parku linowym by adas172002
Łeba
Środa, 19 czerwca 2013 | dodano:19.06.2013
Km: | 8.13 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:27 | km/h: | 18.07 |
Pr. maks.: | 32.02 | Temperatura: | 22.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Objazd miasta. Sprawdziłem chyba wszystkie ddr.
Rąbka
Wtorek, 18 czerwca 2013 | dodano:23.06.2013
Km: | 3.70 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:23 | km/h: | 9.65 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 9m | Rower: |
Całą rodziną (rzadka rzecz) wypożyczyliśmy rowery (jeden z fotelikiem) i pojechaliśmy w kierunku Rąbki, z zamysłem wejścia na wieżę widokową która się tam mieści. Niestety przy samym celu wycieczki drogą zagrodził nam chłopak z obsługi parku, namawiając w ten sposób do zakupu biletów :-) A my bez pieniędzy. Nie przyszło mi do głowy że będę ich potrzebować do wejścia na wieżę, dzień wcześniej byłem tam z synem – ale późnych popołudniem, gdy nie ma już obsługi parku. No więc musieliśmy zawrócić, może innym razem.
Jest jednak jeden pozytyw: Wojtek polubił jazdę rowerem w foteliku, więc będziemy więcej jeździć razem.
Jest jednak jeden pozytyw: Wojtek polubił jazdę rowerem w foteliku, więc będziemy więcej jeździć razem.
Sopot
Niedziela, 16 czerwca 2013 | dodano:16.06.2013Kategoria cargo cycling
Km: | 43.62 | Km teren: | 0.80 | Czas: | 02:12 | km/h: | 19.83 |
Pr. maks.: | 46.40 | Temperatura: | 18.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Wizyta u Cioci, zawiozłem jej słoik samorobnego dżemu, a ponieważ wiozłem go w uchycie na bidon musiłam cały czas uważać na wyboje. W drodze powrotnej już bez ładunku, podjazd Rejem (ostrym) na górny taras i przez Owczarnię i Klukowo do Rębiechowa, a z Rębiechowa ddr-em do domu.
na Morenę
Wtorek, 11 czerwca 2013 | dodano:11.06.2013Kategoria cargo cycling
Km: | 14.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:47 | km/h: | 18.38 |
Pr. maks.: | 41.40 | Temperatura: | 20.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Do apteki, przez ddr wzdłuż Kartuskiej Pn. i Myśliwską. Powrót przez poligon. Dużo rowerzystów, ale niektórzy jeżdżą w sposób całkowicie nieprzewidywalny, kluczą między samochodami, przeskakują na chodnik i z powrotem na jezdnię.
pętla wokół Malborka
Sobota, 8 czerwca 2013 | dodano:08.06.2013
Km: | 58.42 | Km teren: | 17.00 | Czas: | 03:39 | km/h: | 16.01 |
Pr. maks.: | 40.57 | Temperatura: | 26.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 5660kcal | Podjazdy: | 317m | Rower: |
Wycieczka turystyczno — krajoznawcza ze znajomymi z pracy. Nie zwiedziłem żadnego z miejsc które chciałem odwiedzić :-) ale nie żałuję, bardzo przyjemnie spędzona sobota.
Jazda po wałach wiślanych by adas172002
Biała Góra by adas172002
Jazda po wałach wiślanych by adas172002
Biała Góra by adas172002