Po przejeździe sympatycy RwM pojechali nad jezioro Wysockie na piknik. Ja początkowo nie planowałem udziału w tej imprezie, ale okazało się że mogę, więc pojechałem. Gdy dojechałem piknik dobiegał już do końca, spotkałem zespół Rafała, Maxa i Marzeny którzy tak jak ja przyjechali pod koniec. Po krótkim odpoczynku zawróciłem i popedałowałem przez Owczarnię i Klukowo.
Dziś uczestniczyłem w Wielkim Przejeździe Rowerowym. Mój pierwszy raz :-) Fajna impreza, daje okazję zobaczyć ile ludzi jeździ rowerem w Gdańsku. Chociaż z drugiej strony mogłoby ich być znacznie więcej. Wiceprezydent Lisicki podał liczbę: 2% uczestników ruchu w Gdańsku to rowerzyści. Jest sporo zapasu, nieprawdaż?
Chciałem okrążyć jezioro Otomińskie, ale straciłem za dużo czasu na przedzieranie się do Otomina. Zielony szlak potrzebuje odnowienia oznakowania na przecince, a może źle wybrałem kierunek jazdy, dość że w końcu znalazłem się w jakimś środku wycinki w lesie. Przedzieranie się do cywilizacji zabrał mi czas, którego potem zabrakło na pętlę wokół jeziora Otomińskiego.
Dziś udało mi się wyrwać na Kaszuby. Razem z ekipą z RwM zrobiliśmy pętlę wokół jezior Raduńskich, start z Chmielna. Pogoda - lepszej nie można sobie wymarzyć, to chyba pierwszy taki ciepły weekend w maju. Zupełnie inaczej niż na południu. Trasa w większości po drogach asfaltowych, o małym natężeniu ruchu.
Trasa na koronie wału wzdłuż kanału Raduni spodobała mi się. Albo często serwisuję auto :-) Każda okazja jest dobra aby się trochę poruszać. Gdy wychodziłem świeciło piękne Słońce, ale około 18. niebo zasnuło się chmurami. Ta drobna niedogodność nie zepsuła mi jednak przyjemności przejażdzki rowerem.
Po przedpołudniu spędzonym z synkiem postanowiłem trochę pokręcić. Szwedzką groblą zjechałem sobie do Oliwy, dalej pojechałem ścieżkami nad morze. Przy brzegu dużo rowerzystów i rolkarzy, w Sopocie przy molo trafiłem na przyjemny koncercik jazzowy - w sam raz na kwadrans odpoczynku. Z powrotem początkowo chciałem jechać przez Wrzeszcz i Morenę, ale musiałem wydłużyć trasę - oddział Aliorbanku we Wrzeszczu nie ma wpłatomatu. Niestety, przy węźle Hucisko też. No trudno, wyszło trochę km więcej.
Poza wyjazdem na cmentarz Łostowicki, o którym właściwie nie ma co pisać, byłem też na targach NordBike. Chała i strata czasu. Trzech (tak, 3!) wystawców z rowerami, z czego dwaj prezentowali sprzęt niszowy (rowery wojskowe swissbike i rowery "poziomki"), a trzeci był gorszy niż dowolny sklep rowerowy.
Dzień wcześniej zastanawiałem się którą trasę obrać: większą pętlę przez Kolbudy czy mniejszą w stronę Gdyni. Nazajutrz rano obrałem kurs na Gdynię, celem była góra Donas. Drogę w stronę Gdyni postanowiłem przebyć żoltym szlakiem, którego jeszcze nie miałem możliwości przejechać aż do końca. Nie wiedziałem że jest tak bogaty w podjazdy i zjazdy :-)