Zgodnie z prognozą pogoda się poprawiła i można było „suchą nogą” pokręcić po Lasach Oliwskich. Zaliczyłem nawet dawno opuszczoną Kościerską. A z powrotem przejechałem się odcinkiem nasypu KM z Migowa do Stawu Wróbla. Satysfakcja +10 ;-)
Wczorajsza sobota była sponsorowana przez deszczyk. Nie za duży, ale stabilny. Ale dziś rano chodniki już przeschły, więc pomyślałem że można by się wybrać na pętlę po lasach oliwskich. Na poligonie sporo kałuż, ale nic to, natomiast coś zaczyna kapać. Po chwili mżyć, więc zawracam. Zanim dotarłem do domu, z głowy ściekała mi już woda a mżawka zamieniła się w deszczyk. Mam nadzieję że prognoza się sprawdzi.
Myślałem że rano będzie jeszcze przyjemnie chłodno. No to się pomyliłem, i to sporo, na otwartym słońcu prawie 36°. W lesie 27°, więc znacznie przyjemniej. Ale bez wody lepiej dziś nie zaczynać żadnych wycieczek.
Dawno już nie jeżdziłem po ścieżkach w TPK. Było super, szkoda że nie zabrałem wody, wtedy mógłbym zrobić jeszcze jedną pętlę. Male ostrzeżenie: na zjeździe na Szwedzkiej Grobli drwale rozjeździli drogę, w siodle zjazdu zrobiły się niebezpieczne dziury. No i w wielu miejscach drwale naprawili to co popsuli zasypując dziury tłuczniem, co też może być powodem przykrych upadków.
Dawno już mnie w nich nie było. Wszędzie przy ścieżkach ścięte drzewo, lasy się coraz bardziej przerzedzają. Deszcz złapał mnie na Bytowskiej, musiałem przeczekać pod drzewami. Na początku dawały one dobrą osłonę, ale gdy woda zaczęła skapywać z liści trzeba było szybko zmienić miejsce ukrycia. Transformator przy ujęciu wody w Dolinie Radości ma małe daszki, na szczęście deszcz nie zacinał :-)
Znowu prawie cała trasa pod wiatr. Strasznie mnie to zmęczyło, do domu dojechałem na resztkach energii. Przy Stawie Wróbla pojawiło się składowisko szyn do PKM.