Kociewie Kołem 2013
Niedziela, 15 września 2013 | dodano:15.09.2013
Km: | 85.07 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:18 | km/h: | 25.78 |
Pr. maks.: | 44.00 | Temperatura: | 16.0 | HRmax: | ( 99%) | HRavg | ( 83%) |
Kalorie: | 4771kcal | Podjazdy: | 219m | Rower: |
Razem z Maćkiem i drugim Maćkiem pojechaliśmy Małe Kółko w nowej imprezie o nazwie Kociewie Kołem. Formuła rajdu rowerowego, bo był to rajd, była identyczna do imprez Żuławy Wkoło/ Kaszebe Runda. Po drodze dwa bufety i miejscami – niestety – walka z wiatrem. Zdjęcia pojawią się pewnie na stronie organizatora, może coś podlinkuję za kilka dni.
Po starcie Maciej - Magic wystrzelił do przodu, próbuję go gonić ale nie daję rady. Drugi Maciek został na linii startu i nie zobaczę go już do końca rajdu. Wystartował w następnej grupie, mój i jego czas startu dzieliło 5 minut, a strata powiększyła się bo zaraz za Starogardem złapał gumę. I czekał na wóz techniczny – bo nie miał własnych narzędzi.
Do pierwszego bufetu w Ocyplu (jakieś 34 km) mam najlepszą średnią w życiu (26,8 km/h). Jadę początkowo w grupie z jakąś nieznaną mi parą, potem ich wyprzedzam i gonię następnego bikera jadącego samotnie. Siedzę mu na ogonie prawie do skrętu w Lubichowie, dalej naciskam sam. Za skrętem w Lubichowie mam pierwszy kryzys, droga początkowo prowadzi pod wiatr i nie mam przed nim osłony. Para i biker których zostawiłem w tyłu biorą teraz odwet :-) Na szczęście droga zaraz zmienia kierunek i jedziemy z wiatrem, a dodatkowo wjeżdżamy w piękne lasy. Siły wracają i docieram do Ocypla, gdzie czeka pierwszy bufet.
Jest fota: skręcam w prawo.
Pierwszy odcinek był zbyt szybki, narobiłem sobie zakwasów które dokuczały mi przez resztę trasy. Przekraczam krajową 22, za Zblewem wyprzedza mnie peleton kolarzy z GK STG która wystartowała 15 minut przedemną i oczywiście jechała duże koło (180 km). Podobno mieli średnią 37 km/h. Szybko docieram do Pinczyna gdzie zatrzymuję się przy drugim bufecie. Zjadam o jeden kawałek ciasta drożdżowego za dużo, ale jest tak dobre że nie mogę sobie odmówić.
Nie zostaję na postoju zbyt długo, co potem mści się na ostatnich kilometrach. Od c. 75. km znowu dopada mnie zmęczenie, zatrzymuję się w dwóch miejscach, raz aby odebrać komórkę, drugi raz aby dać wytchnienie nogom. Końcówka - wjazd do Starogardu - jest po drodze przy której miejscami znajduje się ścieżka rowerowa. Zastanawiam się czy nie powinienem z niej skorzystać, bo wzdłuż drogi stoją znaki zakazu ruchu rowerem. To mi się trochę nie podoba, czy nie można byłoby tych znaków zalepić? Dalej już ostra meta i dojazd na stadion ośrodka sportu w Starogardzie, dekoracja pamiątkowym medalem, zupka regeneracyjna. Koniec, zobaczymy czy rajd pojawi się w przyszłorocznym kalendarzu rowerover.
Po starcie Maciej - Magic wystrzelił do przodu, próbuję go gonić ale nie daję rady. Drugi Maciek został na linii startu i nie zobaczę go już do końca rajdu. Wystartował w następnej grupie, mój i jego czas startu dzieliło 5 minut, a strata powiększyła się bo zaraz za Starogardem złapał gumę. I czekał na wóz techniczny – bo nie miał własnych narzędzi.
Do pierwszego bufetu w Ocyplu (jakieś 34 km) mam najlepszą średnią w życiu (26,8 km/h). Jadę początkowo w grupie z jakąś nieznaną mi parą, potem ich wyprzedzam i gonię następnego bikera jadącego samotnie. Siedzę mu na ogonie prawie do skrętu w Lubichowie, dalej naciskam sam. Za skrętem w Lubichowie mam pierwszy kryzys, droga początkowo prowadzi pod wiatr i nie mam przed nim osłony. Para i biker których zostawiłem w tyłu biorą teraz odwet :-) Na szczęście droga zaraz zmienia kierunek i jedziemy z wiatrem, a dodatkowo wjeżdżamy w piękne lasy. Siły wracają i docieram do Ocypla, gdzie czeka pierwszy bufet.
Jest fota: skręcam w prawo.
Pierwszy odcinek był zbyt szybki, narobiłem sobie zakwasów które dokuczały mi przez resztę trasy. Przekraczam krajową 22, za Zblewem wyprzedza mnie peleton kolarzy z GK STG która wystartowała 15 minut przedemną i oczywiście jechała duże koło (180 km). Podobno mieli średnią 37 km/h. Szybko docieram do Pinczyna gdzie zatrzymuję się przy drugim bufecie. Zjadam o jeden kawałek ciasta drożdżowego za dużo, ale jest tak dobre że nie mogę sobie odmówić.
Nie zostaję na postoju zbyt długo, co potem mści się na ostatnich kilometrach. Od c. 75. km znowu dopada mnie zmęczenie, zatrzymuję się w dwóch miejscach, raz aby odebrać komórkę, drugi raz aby dać wytchnienie nogom. Końcówka - wjazd do Starogardu - jest po drodze przy której miejscami znajduje się ścieżka rowerowa. Zastanawiam się czy nie powinienem z niej skorzystać, bo wzdłuż drogi stoją znaki zakazu ruchu rowerem. To mi się trochę nie podoba, czy nie można byłoby tych znaków zalepić? Dalej już ostra meta i dojazd na stadion ośrodka sportu w Starogardzie, dekoracja pamiątkowym medalem, zupka regeneracyjna. Koniec, zobaczymy czy rajd pojawi się w przyszłorocznym kalendarzu rowerover.
komentarze
My teź byliśmy na tej imprezie, fajnie było. Z Maćkiem widzieliśmy się po drodze, wiatr był do pokonania, na koniec imprezy siedzisł z nami łepek który złapał gumę.
Nefre - 17:53 niedziela, 15 września 2013 | linkuj
My teź byliśmy na tej imprezie, fajnie było. Z Maćkiem widzieliśmy się po drodze, wiatr był do pokonania, na koniec imprezy siedzisł z nami łepek który złapał gumę.
Nefre - 17:53 niedziela, 15 września 2013 | linkuj
Komentuj