Przywidz i okolice
Niedziela, 9 marca 2014 | dodano:09.03.2014
Km: | 83.61 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:53 | km/h: | 17.12 |
Pr. maks.: | 44.20 | Temperatura: | 7.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 9057kcal | Podjazdy: | 649m | Rower: |
Wspólna wycieczka z Maćkiem, umówiliśmy się w połowie drogi pomiędzy Starogardem i Gdańskiem – kto by pomyślał że wypada on na przystanku przy Gospodzie dla Przyjaciół w Kleszczewie ;-) Dojazd na miejsce spotkania w miarę najłatwiejszą trasą, przez Otomin, Lublewo Gdańskie i Bielkówko. Jedynym utrudnieniem była piaskownica na zjeździe w stronę Otomina (tutaj chyba większy problem stwarzał brak hamulców w moim rowerze) i podjazd za Bielkówkiem.
Na miejsce docieram na 10 minut przed umówioną godziną 10, po kilku minutach pojawia się Maciek i po małym serwisie jego roweru i ustaleniu planu wycieczki (kierunek Przywidz) ruszamy. Po drodze nie dzieje się nic szczególnego, tradycyjnie foto stopy.
Za Mierzeszynem próbujemy ominąć podjazd na drodze do Koziej Góry, ale niestety droga okazuje się być dojazdem do posesji, musimy zawrócić i zmierzyć się z tym podjazdem. Po zimie jest ciężko…
Nie możemy się zdecydować czy jechać eleganckim asfaltem przez Kozią Górę, czy jak sugeruje Maciej skręcić w stronę jeziora Przywidzkiego. Ostatecznie skręcamy na Szklaną Górę i docieramy do zjazdu do jeziora, który wygląda jak na zdjęciu.
Na szczęście prawa strona (ta w cieniu) była jeszcze w większości zamarznięta. Ale i tak na dole moje buty ważyły chyba z 4 kg więcej. Skręcamy w lewo aby objechać jezioro dłuższą trasą. Po drodze kolejne fotostopy. Jezioro Przywidzkie jest jeszcze zamarznięte, na lodzie trafiła się nawet jeden odważny wędkarz.
Po drugiej stronie jeziora trafiamy do małej dolinki w której Słońce przyjemnie nagrzało powietrze, naprawdę żal było ruszać dalej.
W Przywidzu postój na obiad w stadninie konnej. Mają tam bogaty wybór pierogów.
Po obiedzie ruszamy dalej, ustaliliśmy że skierujemy się w stronę leśnej autostrady i pojedziemy jak najdalej będzie pasować Maćkowi, który ma jeszcze całkiem spory kawałek drogi powrotnej. I tak zrobiliśmy, w sumie wyszła całkiem przyjemna wycieczka.
Na miejsce docieram na 10 minut przed umówioną godziną 10, po kilku minutach pojawia się Maciek i po małym serwisie jego roweru i ustaleniu planu wycieczki (kierunek Przywidz) ruszamy. Po drodze nie dzieje się nic szczególnego, tradycyjnie foto stopy.
Za Mierzeszynem próbujemy ominąć podjazd na drodze do Koziej Góry, ale niestety droga okazuje się być dojazdem do posesji, musimy zawrócić i zmierzyć się z tym podjazdem. Po zimie jest ciężko…
Nie możemy się zdecydować czy jechać eleganckim asfaltem przez Kozią Górę, czy jak sugeruje Maciej skręcić w stronę jeziora Przywidzkiego. Ostatecznie skręcamy na Szklaną Górę i docieramy do zjazdu do jeziora, który wygląda jak na zdjęciu.
Na szczęście prawa strona (ta w cieniu) była jeszcze w większości zamarznięta. Ale i tak na dole moje buty ważyły chyba z 4 kg więcej. Skręcamy w lewo aby objechać jezioro dłuższą trasą. Po drodze kolejne fotostopy. Jezioro Przywidzkie jest jeszcze zamarznięte, na lodzie trafiła się nawet jeden odważny wędkarz.
Po drugiej stronie jeziora trafiamy do małej dolinki w której Słońce przyjemnie nagrzało powietrze, naprawdę żal było ruszać dalej.
W Przywidzu postój na obiad w stadninie konnej. Mają tam bogaty wybór pierogów.
Po obiedzie ruszamy dalej, ustaliliśmy że skierujemy się w stronę leśnej autostrady i pojedziemy jak najdalej będzie pasować Maćkowi, który ma jeszcze całkiem spory kawałek drogi powrotnej. I tak zrobiliśmy, w sumie wyszła całkiem przyjemna wycieczka.