Kaszebe Runda
Niedziela, 27 maja 2012 | dodano:27.05.2012
Km: | 126.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:28 | km/h: | 23.12 |
Pr. maks.: | 51.70 | Temperatura: | 22.0 | HRmax: | 132( 74%) | HRavg | 169( 94%) |
Kalorie: | 7413kcal | Podjazdy: | 1004m | Rower: |
Jak zwykle, w ostatnią sobotę maja odbyła się Kaszebe Runda. Ja pojechałem pętlę mini - 125 km, to był mój pierwszy raz na KR. Chciałem już pojechać tę pętlę w ubiegłym roku, ale z powodów osobistych nie pasował mi termin.
No cóż, pogoda dopisała, impreza udana, dobre towarzystwo do jazdy i wielu znajomych po drodze i – już na koniec – na mecie. Endo mówi mi że poprawiłem dystans na 1 godzinę — poprzedni wynik był z Żuław Wokoło 2011 :-)
Na start omówiłem się na 8:35 z Tomkiem – kolegą z pracy. Tomek jechał ze swoim kolegą Marcinem, którego dla jasności wołał Stefcio. Ostatecznie wystartowaliśmy 5 minut później – małe spóźnienie.
Pierwszy odcinek – do bufetu w Borsku pokonujemy w dobrym tempie 25 km/h. Bufet – super, bardzo smaczne ogórki i swojski chleb ze smalcem, wędzone ryby, jajecznica lub naleśniki i jeszcze nie wiem co więcej. Gdybym tego wszystkiego spróbował, to bym pewnie nie ruszył dalej :-)
Jedziemy dalej, ale tempo spada. Stefcia łapie skórcz, musimy dopasować szybkość do najsłabszego, potem dowiaduję się że to będzie jego życiówka i to z 50km!
W końcu docieramy do drugiego bufetu w Sominach. To już połowa drogi. W bufecie bardzo dobra pomidorowa z ryżem, uzupełnienie bidonów i w drogę. Na wjeździe, przed bufetem był umiejscowiony punkt pomiaru czasu. Wystarczyło przejechać po matach i system dokonywał odczytu danych z czipów, jakie wszyscy mieliśmy przymocowane na rowerach. Proste i niezawodne. Szkoda że na zeszłorocznych Żuławach Wkoło zabrakło takiego pomiaru. Tuż przed odjazdem przyjeżdza Padre z rwm-u, chwilę rozmawiamy, dowiaduję się że za nim jedzie większa grupa rwm-owiczów.
Dalsza droga daje się we znaki. Nasza pętla skręca na północ i wiatr zaczyna przeszkadać. Na szczęście nie jest zbyt mocny. Bufety są już umiejscowione co ok. 15 km, co dobrze robi morale Stefka (i pewnie nie tylko :-)
Przed kolejnym postojem Stefek zaczyna coś przebąkiwać o jeździe własnym tempem. Ten odcinek ma na dodatek jeszcze więcej podjazdów, co spowalnia nas jeszcze bardziej. Ale za to widoki rekompensują wysiłek.
Czas mija szybko i kolejne postoje następują jeden po drugim. W Połczynie raczymy się lodami od Algidy i racuchami. W Sulęczynie drożdżowym z rabarbarem i żurkiem z wojskowego kotła. W Stężycy mają placki ziemniaczane, kawę i, na życzenie, herbatę. Stefek jedzie swoim tempem, ale dobrze mi idzie – a może to my już zwolniliśmy. Dochodzi nas po kilku minutach na każdym postoju.
Jeszcze przed Stężycą pętla KR skręca na południe, ale wiatr także zmienił kierunek i już nie popycha nas do przodu, jak na początku trasy. Powoli górę bierze też zmęczenie.
Metę (tę z pomiarem czsu) pokonuję pierwszy, Tomek jest za mną po 4 s. Dojeżdzamy na Rynek w Kościerzynie, gratulacje i medale, odbieramy też żetony na makaron i piwo. W oczekiwaniu na makaron spotykam Marchosa, który tuż przed nami skończył pętlę 225 km. Widzę także Silvera z rodziną, oni jechali 65km (z przyczepką).
W oczekiwaniu na nasze dyplomy spędzamy na rynku jeszcze trochę czasu. Potem się rozjeżdzamy, wracając na trasie do Żukowa widzę odpoczywającego ori72 i jego szosę.
No cóż, pogoda dopisała, impreza udana, dobre towarzystwo do jazdy i wielu znajomych po drodze i – już na koniec – na mecie. Endo mówi mi że poprawiłem dystans na 1 godzinę — poprzedni wynik był z Żuław Wokoło 2011 :-)
Na start omówiłem się na 8:35 z Tomkiem – kolegą z pracy. Tomek jechał ze swoim kolegą Marcinem, którego dla jasności wołał Stefcio. Ostatecznie wystartowaliśmy 5 minut później – małe spóźnienie.
start o 8:25© adas
Pierwszy odcinek – do bufetu w Borsku pokonujemy w dobrym tempie 25 km/h. Bufet – super, bardzo smaczne ogórki i swojski chleb ze smalcem, wędzone ryby, jajecznica lub naleśniki i jeszcze nie wiem co więcej. Gdybym tego wszystkiego spróbował, to bym pewnie nie ruszył dalej :-)
Bufet w Borsku© adas
Śniadanie w Borsku umilał muzykant© adas
Jedziemy dalej, ale tempo spada. Stefcia łapie skórcz, musimy dopasować szybkość do najsłabszego, potem dowiaduję się że to będzie jego życiówka i to z 50km!
na trasie Kaszebe Rundy 2012© adas
W końcu docieramy do drugiego bufetu w Sominach. To już połowa drogi. W bufecie bardzo dobra pomidorowa z ryżem, uzupełnienie bidonów i w drogę. Na wjeździe, przed bufetem był umiejscowiony punkt pomiaru czasu. Wystarczyło przejechać po matach i system dokonywał odczytu danych z czipów, jakie wszyscy mieliśmy przymocowane na rowerach. Proste i niezawodne. Szkoda że na zeszłorocznych Żuławach Wkoło zabrakło takiego pomiaru. Tuż przed odjazdem przyjeżdza Padre z rwm-u, chwilę rozmawiamy, dowiaduję się że za nim jedzie większa grupa rwm-owiczów.
Ja© adas
Bufet w Sominach© adas
Dalsza droga daje się we znaki. Nasza pętla skręca na północ i wiatr zaczyna przeszkadać. Na szczęście nie jest zbyt mocny. Bufety są już umiejscowione co ok. 15 km, co dobrze robi morale Stefka (i pewnie nie tylko :-)
Przed kolejnym postojem Stefek zaczyna coś przebąkiwać o jeździe własnym tempem. Ten odcinek ma na dodatek jeszcze więcej podjazdów, co spowalnia nas jeszcze bardziej. Ale za to widoki rekompensują wysiłek.
Widoczek z KR© adas
Osława Dąbrowa© adas
Czas mija szybko i kolejne postoje następują jeden po drugim. W Połczynie raczymy się lodami od Algidy i racuchami. W Sulęczynie drożdżowym z rabarbarem i żurkiem z wojskowego kotła. W Stężycy mają placki ziemniaczane, kawę i, na życzenie, herbatę. Stefek jedzie swoim tempem, ale dobrze mi idzie – a może to my już zwolniliśmy. Dochodzi nas po kilku minutach na każdym postoju.
Jeszcze przed Stężycą pętla KR skręca na południe, ale wiatr także zmienił kierunek i już nie popycha nas do przodu, jak na początku trasy. Powoli górę bierze też zmęczenie.
Metę (tę z pomiarem czsu) pokonuję pierwszy, Tomek jest za mną po 4 s. Dojeżdzamy na Rynek w Kościerzynie, gratulacje i medale, odbieramy też żetony na makaron i piwo. W oczekiwaniu na makaron spotykam Marchosa, który tuż przed nami skończył pętlę 225 km. Widzę także Silvera z rodziną, oni jechali 65km (z przyczepką).
Meta KR© adas
Marchos z dyplomem© adas
W oczekiwaniu na nasze dyplomy spędzamy na rynku jeszcze trochę czasu. Potem się rozjeżdzamy, wracając na trasie do Żukowa widzę odpoczywającego ori72 i jego szosę.
komentarze
Gratulacje!
Widzę, że Ty (w przeciwieństwie do Marchosa) wiedziałeś, o co w tym wszystkim chodzi i nie omijałeś bufetów. Tak trzymać! :) Turysta - 16:23 poniedziałek, 28 maja 2012 | linkuj
Widzę, że Ty (w przeciwieństwie do Marchosa) wiedziałeś, o co w tym wszystkim chodzi i nie omijałeś bufetów. Tak trzymać! :) Turysta - 16:23 poniedziałek, 28 maja 2012 | linkuj
Gratuluję.
Faktycznie coś sporo Ci tych przewyższeń wyszło. Według pomiarów z mapki na GPSies mi wyszło ponad 600 m w zeszłym roku. sirmicho - 06:01 poniedziałek, 28 maja 2012 | linkuj
Faktycznie coś sporo Ci tych przewyższeń wyszło. Według pomiarów z mapki na GPSies mi wyszło ponad 600 m w zeszłym roku. sirmicho - 06:01 poniedziałek, 28 maja 2012 | linkuj
Gratulacje i cieszę się że w końcu się skusiłeś :-) i dzięki za fotę.
marchos - 00:40 poniedziałek, 28 maja 2012 | linkuj
Gratulacje! Żałuję, że nie mogłem w tym roku pojechać - mam nadzieję wystartować za rok :-)
Magic - 21:02 niedziela, 27 maja 2012 | linkuj
Super impreza od jakiegoś czasu mam na nią chrapkę ale niestety w czasie imprezy coś mi wypada. Kumpel który śmiga co roku mówił że trasa wmiarę po prostym na dystansie ponad 215km chyba że już więcej jest no a tu na 125 przewyższenia 1 km masakra . Pozdro
Roadrunner1984 - 16:20 niedziela, 27 maja 2012 | linkuj
Komentuj