Faktoria w Pruszczu Gdańskim
Niedziela, 7 kwietnia 2013 | dodano:07.04.2013
Km: | 43.88 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 02:29 | km/h: | 17.67 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 1.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 2850kcal | Podjazdy: | 237m | Rower: |
Wycieczka w stronę Pruszcza Gdańskiego, tytułowa faktoria była tylko pretekstem, chociaż była otwarta to jej nie zwiedziłem. Trasa opracowana w kompie kilka tygodni temu na wyjazd w czasie, gdy jeszcze w lesie będzie mokro i błotniście, poprowadzona w większości po mało uczęszczanych asfaltach. I dobrze, bo w chyba jedynym miejscu gdzie wjechałem w las (na tyłach składowiska w Szadółkach) musiałem podprowadzić rower, mokry śnieg w koleinach skrywający jeszcze lód skutecznie uniemożliwił jazdę.
Od Straszyna wjechałem na świeżo wybrukowaną ulicę biegnącą wzdłuż Raduni, bardzo malowniczy odcinek. Chętnie wybiorę się tam jeszcze raz na wiosnę.
Po objechaniu Faktorii postanowiłem że uproszczę zaplanowaną trasę i pominę odcinek po Żuławach – bałem się wpakować w jakieś mokre rozlewiska po zimie. Nie wiedziałem że tak pięknie zapowiadająca się ddr z Pruszcza o intrygującej nazwie Via Ambra skończy się na brzegu jakiegoś dopływu Kanału Raduni.
Koniec szlaku Via Ambra
Przez rzeczkę była przerzucona deska, ale zbyt słaba na moją wagę (plus rower :-)
Zawróciłem więc i przejechałem po wale. Od św. Wojciecha kanał Raduni jest już wyremontowany, po wale poprowadzono wybrukowaną ozdobną kostką szeroką ścieżkę. Niestety to co dobre szybko się kończy i już na wysokości wiaduktu obwodnicy południowej musiałem zjechać na trakt św. Wojciecha. I tu poczułem drugi zonk tej wycieczki: naciskam klamkę tylnego hamulca i czuję luz – pękła linka. No trudno, wypiąłem linkę i pojechałem dalej.
Nie chciało mi się jechać po Trakcie i wąchać spaliny, skręciłem więc w pierwszy podjazd na wał i przeskoczyłem na drugą stronę kanału. Początkowo było OK, ale w miejscu gdzie na mapie była ulica wybudowano jakiś dom weselny. Aby go ominąć musiałem przedzierać się przez jakiś nasyp obsadzony krzaczorami, w głębokim śniegu. Dalej już było lepiej. Pokonałem podjazd na Zamiejskiej i przez Chełm wróciłem do domu. Na koniec niestety z wiatrem w twarz.
Od Straszyna wjechałem na świeżo wybrukowaną ulicę biegnącą wzdłuż Raduni, bardzo malowniczy odcinek. Chętnie wybiorę się tam jeszcze raz na wiosnę.
Po objechaniu Faktorii postanowiłem że uproszczę zaplanowaną trasę i pominę odcinek po Żuławach – bałem się wpakować w jakieś mokre rozlewiska po zimie. Nie wiedziałem że tak pięknie zapowiadająca się ddr z Pruszcza o intrygującej nazwie Via Ambra skończy się na brzegu jakiegoś dopływu Kanału Raduni.
Koniec szlaku Via Ambra
Przez rzeczkę była przerzucona deska, ale zbyt słaba na moją wagę (plus rower :-)
Zawróciłem więc i przejechałem po wale. Od św. Wojciecha kanał Raduni jest już wyremontowany, po wale poprowadzono wybrukowaną ozdobną kostką szeroką ścieżkę. Niestety to co dobre szybko się kończy i już na wysokości wiaduktu obwodnicy południowej musiałem zjechać na trakt św. Wojciecha. I tu poczułem drugi zonk tej wycieczki: naciskam klamkę tylnego hamulca i czuję luz – pękła linka. No trudno, wypiąłem linkę i pojechałem dalej.
Nie chciało mi się jechać po Trakcie i wąchać spaliny, skręciłem więc w pierwszy podjazd na wał i przeskoczyłem na drugą stronę kanału. Początkowo było OK, ale w miejscu gdzie na mapie była ulica wybudowano jakiś dom weselny. Aby go ominąć musiałem przedzierać się przez jakiś nasyp obsadzony krzaczorami, w głębokim śniegu. Dalej już było lepiej. Pokonałem podjazd na Zamiejskiej i przez Chełm wróciłem do domu. Na koniec niestety z wiatrem w twarz.
komentarze
O Jacek! Odcinek Pruszczańsko-Wojciechowski to mój stały element treningu przy dojazdach do roboty, a deska swego czasu jak próbowałem to wytrzymała dość jest! Ten plac budowy w okolicy Lipców to mnie już denerwuje. Chociaż teren zrobił się jak na MTB przystało - koleiny miejscami zarąbiaste, błotko, kamienie, (niechciane druty zbrojeniowe, deski, gwoździe, stare gnaty po padlinach przebijające opony, szkło, itp.) A w tym tunelu krzaczastym z domem weselnym, to ciemną porą na mnie jeszcze wredny pies na oblodzonym zjeździe oczami błyskał i próbował podgryzać. Pozdrawiam.
pjoz - 07:11 środa, 10 kwietnia 2013 | linkuj
Oceniany był, oczywiście, Gdańsk, nie Pruszcz. I właśnie w tym aspekcie - do granicznego potoku od strony Gdańska nie ma nic (zresztą w stronę Pruszcza gdzie indziej też nie ma nic).
Sam most nad potokiem, to już bardziej skomplikowana sprawa, bo musiałyby się dogadać dwa miasta. Turysta - 16:52 wtorek, 9 kwietnia 2013 | linkuj
Sam most nad potokiem, to już bardziej skomplikowana sprawa, bo musiałyby się dogadać dwa miasta. Turysta - 16:52 wtorek, 9 kwietnia 2013 | linkuj
Taaa, słynny mostek na końcu Via Ambra. Widzę, że teraz konstrukcja nabrała lekkości.
Dwa lata temu połączenie gdańskiej i pruszczańskiej infrastruktury rowerowej prezentowało się tak: wersja 1, wersja 2.
Swoją drogą, w niedawnym rankingu rowerowym miast Rowertouru Gdańsk otrzymał maksymalną liczbę punktów w kategorii "Spójna sieć dróg rowerowych umożliwiająca wyjazd z miasta". Ciekawe za co, skoro w cywilizowany sposób da się wyjechać... tylko do Sopotu. (O, znalazłem link do tabeli z wynikami.) Turysta - 19:03 niedziela, 7 kwietnia 2013 | linkuj
Komentuj
Dwa lata temu połączenie gdańskiej i pruszczańskiej infrastruktury rowerowej prezentowało się tak: wersja 1, wersja 2.
Swoją drogą, w niedawnym rankingu rowerowym miast Rowertouru Gdańsk otrzymał maksymalną liczbę punktów w kategorii "Spójna sieć dróg rowerowych umożliwiająca wyjazd z miasta". Ciekawe za co, skoro w cywilizowany sposób da się wyjechać... tylko do Sopotu. (O, znalazłem link do tabeli z wynikami.) Turysta - 19:03 niedziela, 7 kwietnia 2013 | linkuj