do Gdyni
Sobota, 7 lipca 2012 | dodano:07.07.2012
| Km: | 34.53 | Km teren: | 3.00 | Czas: | 01:49 | km/h: | 19.01 |
| Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 23.0 | HRmax: | 127( 71%) | HRavg | 163( 91%) |
| Kalorie: | 1990kcal | Podjazdy: | 191m | Rower: | |||
Transportowo do Gdyni po mondeo. Praktycznie przez całą drogę oglądałem czarne burzowe chmury, ale deszcz mnie omijał. Niestety nie ominęła mnie jazda po kałużach, więc dojechałem z mokrą d.
transportowo z Gdyni
Poniedziałek, 2 lipca 2012 | dodano:02.07.2012
| Km: | 32.42 | Km teren: | 3.00 | Czas: | 01:41 | km/h: | 19.26 |
| Pr. maks.: | 35.70 | Temperatura: | 25.0 | HRmax: | 171( 96%) | HRavg | 137( 76%) |
| Kalorie: | 2044kcal | Podjazdy: | 307m | Rower: | |||
Zostawiłem auto w serwisie. Powrót ddr-ami (gdzie się da), możliwie najkrótszą trasą. Chociaż jak sobie popatrzyłem na zapis to przez Bytowską jakoś bardziej prosto by było.
letni deszczyk
Sobota, 30 czerwca 2012 | dodano:30.06.2012
| Km: | 27.40 | Km teren: | 21.00 | Czas: | 01:34 | km/h: | 17.49 |
| Pr. maks.: | 37.84 | Temperatura: | 27.0 | HRmax: | 226(126%) | HRavg | 148( 83%) |
| Kalorie: | 2169kcal | Podjazdy: | 516m | Rower: | |||
Dwutygodniowa przerwa w rowerowaniu dała mi małego powera – na początku wyprzedzałem wszystkich bikerów. Potem już nie było tak fajnie, na podjeździe na Węglowej pulsometr zaczął mi pokazywać hr = 220! Może to błąd, a może prawda – było niemiłosiernie gorąco, bo po bokach Węglowej po remoncie wycięto drzewa i Słońce dogrzewało ostro. Termometr na końcu podjazdu asfaltem od leśniczówki na Bytowskiej pokazał mi ponad 30°C! Tamże zauważyłem na niebie ciężkie deszczowe chmury, więc skróciłem wycieczkę i przez Matarnię uciekłem przed ulewą. Gdy padał najmocniejszy deszcz, schowałem się pod wiaduktem węzła Auchan.
po pieczątkę
Piątek, 15 czerwca 2012 | dodano:15.06.2012
| Km: | 21.69 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:07 | km/h: | 19.42 |
| Pr. maks.: | 42.30 | Temperatura: | 18.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
| Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | |||
Komunikacyjnie do Lux Med na al. Zwycięstwa. Przejeżdzałem obok strefy kibica na placu Zebrań Ludowych, dużo aut postawionych gdzie się da. Dużo aut, ale ludzi nie za dużo. Z powrotem pojechałem przez Wrzeszcz i ddr na Jaśkowej. Po raz pierwszy przejechałem się całym ddr-em, jakoś wcześniej nie miałem okazji. Mam kłopoty z przeskakiwaniem łańcucha po środkowej zębatce.
po TPK
Niedziela, 10 czerwca 2012 | dodano:10.06.2012
| Km: | 31.61 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 01:45 | km/h: | 18.06 |
| Pr. maks.: | 35.40 | Temperatura: | 18.0 | HRmax: | 130( 73%) | HRavg | 170( 95%) |
| Kalorie: | 1656kcal | Podjazdy: | 288m | Rower: | |||
Dzisiejszą pętlę po lasach oliwskich urozmaicili mi piłkarze z Niemiec. Oni także po południu kręcili po Bytowskiej na rowerkach. Też mieli cube :-)
Podobno w TV pokazywali jakieś materiał na ten temat.
No i na zjeździe Szwedzką mijałem się z radiowozem. Dobrze że mnie policjant zauważył.
Podobno w TV pokazywali jakieś materiał na ten temat.
No i na zjeździe Szwedzką mijałem się z radiowozem. Dobrze że mnie policjant zauważył.
Przyjaźń
Czwartek, 7 czerwca 2012 | dodano:07.06.2012
| Km: | 29.41 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 01:31 | km/h: | 19.39 |
| Pr. maks.: | 46.91 | Temperatura: | 16.0 | HRmax: | 128( 71%) | HRavg | 166( 93%) |
| Kalorie: | 1880kcal | Podjazdy: | m | Rower: | |||
Krótka wycieczka na budowę do siostry.
wokół jeziora Otomińskiego
Środa, 6 czerwca 2012 | dodano:06.06.2012
| Km: | 17.84 | Km teren: | 12.00 | Czas: | 01:19 | km/h: | 13.55 |
| Pr. maks.: | 30.76 | Temperatura: | 14.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
| Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | |||
Szybciutko po pracy pojechaliśmy z synem do szkoły, on na zajęcia pozalekcyjne a ja dalej w stronę Otomina. Gdy dotarłem do jeziora spocząłem na ławeczce z widokiem, ale już po kilku minutach zaczęło mnie nosić i postanowiłem objechać jezioro wokoło. Nie byłem tylko pewny czy uda mi się zmieścić w czasie — do końca zajęć w szkole pozostało 40 minut. Ale jakoś dałem radę, mimo spóźnienia 5 min musiałem i tak jeszcze czekać. Te 5 minut straciłem na bardzo piaskowym podjeździe, na którym nie sposób było jechać rowerem — musiałem pokonać go prowadząc rower.
euro bariera
Wtorek, 5 czerwca 2012 | dodano:05.06.2012
| Km: | 38.41 | Km teren: | 18.00 | Czas: | 02:01 | km/h: | 19.05 |
| Pr. maks.: | 48.20 | Temperatura: | 13.0 | HRmax: | 136( 76%) | HRavg | 176( 98%) |
| Kalorie: | 2100kcal | Podjazdy: | m | Rower: | |||
Na wjeżdzie do Doliny Radości od strony Zgniłych Mostów, przy parkingu ogródków działkowych (za Dworem Oliwskim) stoją barierki i ochroniarze, nie chcieli mnie przepuścić. Zawróciłem i skręciłem na czarny szlak, który potem zgubiłem, wyładowała mi się bateria i ostatecznie wyjechałem na zjeździe którym dojechałem do wspomnianej barierki. Ale koko, koko, rower spoko :-)


pętla po TKP
Wtorek, 29 maja 2012 | dodano:29.05.2012
| Km: | 20.82 | Km teren: | 16.00 | Czas: | 01:12 | km/h: | 17.35 |
| Pr. maks.: | 37.53 | Temperatura: | 9.0 | HRmax: | 123( 69%) | HRavg | 158( 88%) |
| Kalorie: | 513kcal | Podjazdy: | m | Rower: | |||
Standardowa pętla po pracy. Na odstresowanie :-)
Przed pętlą byłem jeszcze w aptece, ubrałem się na krótki rękawek a tu szok: zimno i wieje jak diabli. Szybko więc uzupełniłem strój o bluzę z długim rękawem, ale i tak trochę zmarzłem. Trochę zapomniane uczucie.
Przed pętlą byłem jeszcze w aptece, ubrałem się na krótki rękawek a tu szok: zimno i wieje jak diabli. Szybko więc uzupełniłem strój o bluzę z długim rękawem, ale i tak trochę zmarzłem. Trochę zapomniane uczucie.
Kaszebe Runda
Niedziela, 27 maja 2012 | dodano:27.05.2012
| Km: | 126.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:28 | km/h: | 23.12 |
| Pr. maks.: | 51.70 | Temperatura: | 22.0 | HRmax: | 132( 74%) | HRavg | 169( 94%) |
| Kalorie: | 7413kcal | Podjazdy: | 1004m | Rower: | |||
Jak zwykle, w ostatnią sobotę maja odbyła się Kaszebe Runda. Ja pojechałem pętlę mini - 125 km, to był mój pierwszy raz na KR. Chciałem już pojechać tę pętlę w ubiegłym roku, ale z powodów osobistych nie pasował mi termin.
No cóż, pogoda dopisała, impreza udana, dobre towarzystwo do jazdy i wielu znajomych po drodze i – już na koniec – na mecie. Endo mówi mi że poprawiłem dystans na 1 godzinę — poprzedni wynik był z Żuław Wokoło 2011 :-)
Na start omówiłem się na 8:35 z Tomkiem – kolegą z pracy. Tomek jechał ze swoim kolegą Marcinem, którego dla jasności wołał Stefcio. Ostatecznie wystartowaliśmy 5 minut później – małe spóźnienie.

Pierwszy odcinek – do bufetu w Borsku pokonujemy w dobrym tempie 25 km/h. Bufet – super, bardzo smaczne ogórki i swojski chleb ze smalcem, wędzone ryby, jajecznica lub naleśniki i jeszcze nie wiem co więcej. Gdybym tego wszystkiego spróbował, to bym pewnie nie ruszył dalej :-)


Jedziemy dalej, ale tempo spada. Stefcia łapie skórcz, musimy dopasować szybkość do najsłabszego, potem dowiaduję się że to będzie jego życiówka i to z 50km!

W końcu docieramy do drugiego bufetu w Sominach. To już połowa drogi. W bufecie bardzo dobra pomidorowa z ryżem, uzupełnienie bidonów i w drogę. Na wjeździe, przed bufetem był umiejscowiony punkt pomiaru czasu. Wystarczyło przejechać po matach i system dokonywał odczytu danych z czipów, jakie wszyscy mieliśmy przymocowane na rowerach. Proste i niezawodne. Szkoda że na zeszłorocznych Żuławach Wkoło zabrakło takiego pomiaru. Tuż przed odjazdem przyjeżdza Padre z rwm-u, chwilę rozmawiamy, dowiaduję się że za nim jedzie większa grupa rwm-owiczów.


Dalsza droga daje się we znaki. Nasza pętla skręca na północ i wiatr zaczyna przeszkadać. Na szczęście nie jest zbyt mocny. Bufety są już umiejscowione co ok. 15 km, co dobrze robi morale Stefka (i pewnie nie tylko :-)
Przed kolejnym postojem Stefek zaczyna coś przebąkiwać o jeździe własnym tempem. Ten odcinek ma na dodatek jeszcze więcej podjazdów, co spowalnia nas jeszcze bardziej. Ale za to widoki rekompensują wysiłek.


Czas mija szybko i kolejne postoje następują jeden po drugim. W Połczynie raczymy się lodami od Algidy i racuchami. W Sulęczynie drożdżowym z rabarbarem i żurkiem z wojskowego kotła. W Stężycy mają placki ziemniaczane, kawę i, na życzenie, herbatę. Stefek jedzie swoim tempem, ale dobrze mi idzie – a może to my już zwolniliśmy. Dochodzi nas po kilku minutach na każdym postoju.
Jeszcze przed Stężycą pętla KR skręca na południe, ale wiatr także zmienił kierunek i już nie popycha nas do przodu, jak na początku trasy. Powoli górę bierze też zmęczenie.
Metę (tę z pomiarem czsu) pokonuję pierwszy, Tomek jest za mną po 4 s. Dojeżdzamy na Rynek w Kościerzynie, gratulacje i medale, odbieramy też żetony na makaron i piwo. W oczekiwaniu na makaron spotykam Marchosa, który tuż przed nami skończył pętlę 225 km. Widzę także Silvera z rodziną, oni jechali 65km (z przyczepką).


W oczekiwaniu na nasze dyplomy spędzamy na rynku jeszcze trochę czasu. Potem się rozjeżdzamy, wracając na trasie do Żukowa widzę odpoczywającego ori72 i jego szosę.
No cóż, pogoda dopisała, impreza udana, dobre towarzystwo do jazdy i wielu znajomych po drodze i – już na koniec – na mecie. Endo mówi mi że poprawiłem dystans na 1 godzinę — poprzedni wynik był z Żuław Wokoło 2011 :-)
Na start omówiłem się na 8:35 z Tomkiem – kolegą z pracy. Tomek jechał ze swoim kolegą Marcinem, którego dla jasności wołał Stefcio. Ostatecznie wystartowaliśmy 5 minut później – małe spóźnienie.

start o 8:25© adas
Pierwszy odcinek – do bufetu w Borsku pokonujemy w dobrym tempie 25 km/h. Bufet – super, bardzo smaczne ogórki i swojski chleb ze smalcem, wędzone ryby, jajecznica lub naleśniki i jeszcze nie wiem co więcej. Gdybym tego wszystkiego spróbował, to bym pewnie nie ruszył dalej :-)

Bufet w Borsku© adas

Śniadanie w Borsku umilał muzykant© adas
Jedziemy dalej, ale tempo spada. Stefcia łapie skórcz, musimy dopasować szybkość do najsłabszego, potem dowiaduję się że to będzie jego życiówka i to z 50km!

na trasie Kaszebe Rundy 2012© adas
W końcu docieramy do drugiego bufetu w Sominach. To już połowa drogi. W bufecie bardzo dobra pomidorowa z ryżem, uzupełnienie bidonów i w drogę. Na wjeździe, przed bufetem był umiejscowiony punkt pomiaru czasu. Wystarczyło przejechać po matach i system dokonywał odczytu danych z czipów, jakie wszyscy mieliśmy przymocowane na rowerach. Proste i niezawodne. Szkoda że na zeszłorocznych Żuławach Wkoło zabrakło takiego pomiaru. Tuż przed odjazdem przyjeżdza Padre z rwm-u, chwilę rozmawiamy, dowiaduję się że za nim jedzie większa grupa rwm-owiczów.

Ja© adas

Bufet w Sominach© adas
Dalsza droga daje się we znaki. Nasza pętla skręca na północ i wiatr zaczyna przeszkadać. Na szczęście nie jest zbyt mocny. Bufety są już umiejscowione co ok. 15 km, co dobrze robi morale Stefka (i pewnie nie tylko :-)
Przed kolejnym postojem Stefek zaczyna coś przebąkiwać o jeździe własnym tempem. Ten odcinek ma na dodatek jeszcze więcej podjazdów, co spowalnia nas jeszcze bardziej. Ale za to widoki rekompensują wysiłek.

Widoczek z KR© adas

Osława Dąbrowa© adas
Czas mija szybko i kolejne postoje następują jeden po drugim. W Połczynie raczymy się lodami od Algidy i racuchami. W Sulęczynie drożdżowym z rabarbarem i żurkiem z wojskowego kotła. W Stężycy mają placki ziemniaczane, kawę i, na życzenie, herbatę. Stefek jedzie swoim tempem, ale dobrze mi idzie – a może to my już zwolniliśmy. Dochodzi nas po kilku minutach na każdym postoju.
Jeszcze przed Stężycą pętla KR skręca na południe, ale wiatr także zmienił kierunek i już nie popycha nas do przodu, jak na początku trasy. Powoli górę bierze też zmęczenie.
Metę (tę z pomiarem czsu) pokonuję pierwszy, Tomek jest za mną po 4 s. Dojeżdzamy na Rynek w Kościerzynie, gratulacje i medale, odbieramy też żetony na makaron i piwo. W oczekiwaniu na makaron spotykam Marchosa, który tuż przed nami skończył pętlę 225 km. Widzę także Silvera z rodziną, oni jechali 65km (z przyczepką).

Meta KR© adas

Marchos z dyplomem© adas
W oczekiwaniu na nasze dyplomy spędzamy na rynku jeszcze trochę czasu. Potem się rozjeżdzamy, wracając na trasie do Żukowa widzę odpoczywającego ori72 i jego szosę.

